Moje pierwsze książkowe wyzwanie - 7ReadUp!

11 | dodaj
Od dawna próbuję spiąć cztery litery i więcej czytać. Niestety, nie jest to takie łatwe, jakby się mogło wydawać... Minęła już ponad połowa obecnego roku, a do tego wielkimi krokami zbliża się powrót do szkoły. Byłam przekonana, że wakacje będą czasem odrodzenia się mojej czytelniczej pasji, którą zagubiłam ponad rok temu. Niestety. Jestem w trakcie czytania drugiej książki w wakacje. No aż mi wstyd. Dlatego bardzo się ucieszyłam, kiedy dowiedziałam się o 7ReadUp, czyli książkowym maratonie czytelniczym! Stworzyła go Martha z Kanału Wybredna Maruda (tutaj znajdziecie jej film o tym wyzwaniu), a polega on na tym, że przez siedem dni mamy przeczytać tyle książek, żeby suma ich grzbietów wynosiła 7 cm. Ale to tylko ta prostsza wersja ;). Dodatkowo można zdecydować się na wersję hard, w której każdą z książek musimy przyporządkować do podanego słowa kluczowego. Jedną książkę możemy przydzielić do jednego lub kilku słów, co dla mnie jest ogrooooomnym ułatwieniem XD.

7ReadUp trwa w najbliższym tygodniu, czyli od 21 do 27 sierpnia. Postanowiłam więc podzielić się tym wyzwaniem z najbardziej książkową osobą jaką znam, czyli Martą oraz zdemotywowaną blogerką Gabrysią, którą chciałabym "obudzić" do napisania posta o tym wyzwaniu :) Mam nadzieję, że dziewczyny zdecydują się na przyjęcie nominacji (a macie na to bądź co bądź niewiele czasu XD), a tymczasem przejdę do pokazania Wam swojego TBR:
1. Zawisnąć - "Upadli" Lauren Kate - jest o aniołach, a anioły "zawisają" nad ziemią, np. kiedy latają
2. Gdziekolwiek - "Trzy metry nad niebem" Federico Moccia
3. Paraliżować - "Jezioro osobliwości" Krystyny Siesickiej - nie przeczytałam, gdy była lekturą, ale z tego co pamiętam z lekcji, jest o narkotykach, a one czasem "paraliżują" xd
4. Klasyczny - "Uprowadzona" Lucie Christopher - już z opisu z okładki dowiadujemy się, że główna bohaterka zakocha się w swoim oprawcy. Czyż nie jest to "klasyczny" początek miłości?
5. Sprawa - Luce, bohaterka "Upadłych", aby znaleźć się w miejscu, w którym toczy się akcja książki, miała "sprawę" w sądzie
6. Powstawać - już nie powstaje, ale powstał film na podstawie "Trzech metrów..."
7. Ważniak - znów powracamy do "Upadłych", bo jej bohater Daniel często zgrywa "ważniaka" :P
8. Neurologia - ponownie "Jezioro osobliwości" - być może po narkotykach można mieć problemy neurologiczne... ;)
9. Wygotowywać - tu było mi najtrudniej coś wymyślić, ale w końcu wpadłam na pomysł, że w "Uprowadzonej" Gemma piła na lotnisku kawę, do której ktoś musiał wcześniej "wygotowywać" wodę XDD
10. Niewyżyty - Hache często jeździł na motorze w filmie, może w książce też jest taki "niewyżyty"?


"Upadłych" i "Uprowadzoną" już wcześniej zaczęłam, więc liczę je od miejsc, w których skończyłam. Tym właśnie sposobem uzyskałam prawie idealne 7 cm!


Za tydzień napiszę podsumowanie. Oby udało mi się wygrać z lenistwem!
Do następnego :*


Afterek eurowizyjny

2 | dodaj
Od Eurowizji minęły już ponad trzy miesiące, a ja dopiero teraz biorę się za ostateczny post XD. Trochę przeraża mnie mój brak ogarnięcia, ale po trudach związanych z wystawianiem ocen w końcu przyszły upragnione wakacje i mnóstwo wolnego czasu, który miałam nadzieję produktywnie wykorzystać, m. in. na pisanie bloga właśnie. Przez dwa wakacyjne miesiące miałam w planach wiele różności: o Eurowizji, kosmetykach, serialach, a także... recenzje książek (przynajmniej jednej)! Z tym ostatnim po prostu czuję, że muszę komuś opowiedzieć o swoich odczuciach związanych z pewną książką, więc gdzie indziej jeśli nie tu? ;) Tylko że wyszło jak zwykle XD Na swoją obronę mam tyle, że książkę, o której wspomniałam wcześniej, pożyczyłam miesiąc temu i jeszcze jej nie odzyskałam, więc nie miałam szansy wykonać zdjęć czy poszukać swoich ulubionych cytatów... No ale dzisiaj skupiamy się ponownie na Eurowizji.
Każdy fan (no może nie każdy, ale jednak większość xD) po zakończeniu się Eurowizji ma tzw. eurowizyjną depresję (ang. Eurovision depression). Moja minęła dopiero niedawno, także zebrałam się do napisania podsumowania tej kijowskiej (czy jak niektórzy uważają "kijowej") edycji.


Organizacja

A niech będzie bez cenzury
Całość organizacyjna wydaje mi się, że była naprawdę dobra. Porównując do 2015 (Wiedeń) można nawet rzec, że idealna. Wspominając właśnie austriacką próbę dorównania Duńczykom aż chce mi się śmiać. Bardzo dużo błędów w pracy kamer, nudne intervale (występy/filmy pomiędzy ostatnią piosenką a prezentacją wyników), mogłabym długo wymieniać różne niedociągnięcia. Najbardziej jednak uderzyło mnie wtedy to, że była to jubileuszowa, 60 edycja, a organizatorzy skupili się najbardziej na podsumowaniu austriackich startów. Ale skupmy się na 2017. Oprócz "występku" podczas występu Jamali z piosenką "I Belive In U" (moim zdaniem najlepszą jej dotychczasową kompozycją) - mowa tu oczywiście o gołym tyłku pana z australijską flagą, który okazał się ukraińskim pranksterem - wszystko było moim zdaniem w porządku. Trochę jednak zawiódł mnie green room, gdyż Timur, eurowizyjna encyklopedia, bardziej skupił się na prezentowaniu swojej wiedzy o krajach czy też reprezentantach, niż na samych reprezentantach. No ale nie wszystko może być idealnie. 
ONUKA - dalej nie wiem co tu się odmarioskłodowskowało
Jeśli chodzi o openingi (występy na początku) i intervale bardzo cieszy mnie, że Europa mogła zobaczyć dwa oblicza naszych wschodnich sąsiadów: Ukrainę tradycyjną (opening w drugim
półfinale - prowadzący śpiewający eurowizyjne hity w ludowym stylu) i nowoczesną (interval w finale - ONUKA i jej tak nowoczesne brzmienia, że aż ich nie zrozumiałam). 

Prowadzący

Vova, Alex i Timur - do dziś obserwuję ich na instagramie
Tu chyba nie ma wątpliwości - w tym roku mogliśmy oglądać jednych z najprzystojniejszych prowadzących ever. Patrząc na tegoroczny slogan Celebrate Diversity (Świętujmy Różnorodność) można pomyśleć, że trochę głupio zrobili dając nam trzech przystojnych, białych facetów. Ale sami panowie tłumaczyli się, że to jest właśnie ta różnorodność. Co roku dostajemy albo parę, albo trio zróżnicowane płciowo, a teraz coś, czego nie mogliśmy oglądać od... chyba nigdy ;P

Oczekiwania vs rzeczywistość

Szwajcarski "Apollo" nie wylądował w finale
Jak to zawsze bywa, nie wszystko spełnia nasze założenia. Od niektórych krajów wymagałam trochę więcej, niż zaprezentowały. Doskonałym przykładem może być Szwajcaria, która miała świetną piosenkę zasługującą na miejsce w najwyższej dziesiątce, genialną wokalistkę i... disneyowskie show. Podczas preselekcji zespół Timebelle zaprezentował się z klasą wśród płatków czerwonych róż, z czerwonym tłem i elegancką sukienką Miruny - wokalistki. Na scenie eurowizyjnej wszystko było nie tak. Rozumiem próby nawiązania do starożytnej Grecji (przypomnijmy, że tytuł kompozycji to "Apollo"), ale dlaczego musiało się to odbyć wśród przesadnie różowych wizualizacji i żółtej "kurczakowej" sukni Miruny, w której ledwo zeszła ze schodków i poruszała się po scenie? Zdecydowanie zmarnowany potencjał, który doprowadził do trzeciej z rzędu niekwalifikacji do finału. Przynajmniej tym razem to nie było ostatnie miejsce (w 2015 i 2016 Szwajcaria zajęła w półfinałach odpowiednio 17 i 18 miejsce, oba były ostatnie).
- "Kosie, kosie, nie śpiewaj do mnie..."
- Ok, w takim razie nie będzie was w finale.
Żeby nie było tak smutno, pojawiły się też pozytywne zaskoczenia. Mimo prostoty (wręcz zbyt dużej) w występie Belgii, przekonałam się z czasem do piosenki "City Lights". W Polsce zyskała ona niemałą popularność - 12 punktów od polskich telewidzów (czyli najwyższa nota) poszła właśnie do Blanche, a w radiu RMF FM znalazła się w notowaniu Poplisty. Polubiłam też Chorwację i Finlandię, która przez swój brak awansu do finału stała się jedną z największych, jeśli nie największą, eurowizyjną zbrodnią (ang. Eurovision crime) tego roku.

Występ Polski

Nasza "Latarka" mogła zaświecić mocniej
Zwracam honor. Polska wybrała dobrze. Kasia była świetną reprezentantką, a "Flashlight" dobrą piosenką. Od kiedy oglądam Eurowizję "w całości" jestem po raz pierwszy w stu procentach dumna z naszego kraju - mimo wcześniejszego sceptycyzmu. Super wizuale, całkiem niezła sukienka, genialne wykonanie i ta nieszczęsna druga pozycja startowa, przez którą zajęliśmy zdecydowanie za niskie, 22 miejsce, podczas gdy zasłużyliśmy na co najmniej top 15. Druga pozycja jest bardzo pechowa i zostało to udowodnione w statystykach. W ciągu ostatnich pięciu lat najwyższe miejsce zdobyte z drugim numerem to 16 - w 2014 roku przez Teo z Białorusi. 

Zwycięstwo Portugalii

Tutaj honoru nie zwracam. TA PIOSENKA NIE NADAJĘ SIĘ NA ZWYCIĘZCĘ. Tyle mam do powiedzenia. 
Nie no, żartuję, trochę jeszcze popaplam na ten temat XD 
Salvador już nigdy nie będzie zwykłym krajem
"Amar pelos dois" ("Miłość dla dwojga") ma przepiękny tekst. Jeśli mogłabym tylko czytać teksty piosenek, bez słyszenia melodii, ta byłaby jedną z moich ulubionych. Ale musimy pamiętać, że na EuroWIZJI liczy się też to, co widzimy oraz oczywiście muzyka. Ta druga sprawia, że utwór przywodzi nam na myśl stare filmy Disney'a, co oczywiście nie jest złe, ale "cofa" Eurowizję do jej początków, czyli do lat 50. Sam Salvador jest postacią specyficzną, szczególnie ze względu na niekontrolowane ruchy, które były po części spowodowane problemami zdrowotnymi, ale ma też je w swojej naturze. Wielu zarzuca mu niechlujny styl ubierania przypominający bezdomnego. A to też za sprawą jego występu w preselekcjach, gdzie miał marynarkę za dużą o przynajmniej dwa rozmiary. 
Występ na kijowskiej scenie był minimalistyczny do tego stopnia, że artysta zdecydował się wystąpić na kameralnej scenie zamiast na głównej. Był tylko on, jego głos i ruchy spłoszonej sarenki drzewa na tle. Tym razem marynarka także nie była dobrze skrojona, ale i tak lepiej niż ta z Festivalu da Canção. 
Do samego końca głosowania błagałam jurorów, telewidzów, producentów, prowadzących, Boga, Allaha, Latającego Potwora Spaghetti o zwycięstwo Bułgarii. Kristian dużo bardziej zasłużył na wygraną niż Salvador. No ale trudno, stało się tak a nie inaczej... Mimo to dalej gdy oglądam występ Krisa chce mi się płakać. 
Co do zwycięstwa Portugalii jako kraju, cieszę się niezmiernie. W ciągu 48 startów ani razu nie znalazła się w top 5 (najwyższe miejsce: 6 z 1996 roku). Za 49 razem udało jej się to zrobić, a nawet wygrać. Bułgaria też cienko przędła przed 2016. Na 9 startów do finału weszła raz zajmując 5 miejsce. Potem w 2016 zrobiła wielki comeback i zajęła 4, a w tym roku 2 lokatę. Dla Mołdawii to też był wyjątkowy rok. Zajęte przez nią 3 miejsce jest najwyższym w historii ich startów. 

Moje oczekiwania na przyszły rok

Co bym chciała zobaczyć w przyszłym roku? W wielkim skrócie: debiutujące Kosowo i Kazachstan, Szwajcarię i Macedonię w finale, świeży powiew z Niemiec oraz petardę z Polski, która rozgrzeje zimne serca jurorów i pozwoli nam znaleźć się w top 10 po raz czwarty w historii! A jeśli jesteście ciekawi moich typów przyszłorocznych artystów, zapraszam was do obejrzenia mojego pierwszego filmu na YouTube i zasubskrybowania kanału :)


Mam nadzieję, że spodobała się wam taka forma posta - trochę dłuższa, z wydzielonymi kategoriami i zdjęciami. Na razie zamykamy temat Eurowizji 2017 i czekamy na kolejne informacje związane z Eurowizją dla Dzieci 2017 (na której wystąpi też Polska) oraz Eurowizją 2018 w Lizbonie. Mam nadzieję, że kolejny post już niedługo. Do następnego! ;*
Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.